Na początku Polski Instytut Permakultury był pewną ideą (w mojej głowie;), która urzeczywistniła się w formie tego bloga. Jutro idę do notariusza złożyć tzw. oświadczenie woli. Wolę, którą będę oświadczał to chęć ufundowania Polskiego Instytutu Permakultury. Doszedłem do wniosku, że najskuteczniej i najłatwiej będzie mi propagować i działać w obrębie permakultury właśnie w formie fundacji.
Jako fundatorowi przysługuje mi prawo wyznaczenia członków zarządu fundacji. Tymi członkami i członkiniami(żeby być polipoprawnym:) będę ja (Wojciech Majda) i moja siostra (Aleksandra Majda). Sobie wyznaczyłem funkcję prezesa:) siostra (autorka wielu ilustracji i fotografii na tym blogu) będzie wiceprezesem. Jak na razie pracujemy jako wolontariusze – mamy nadzieje, że wkrótce się to zmieni i będziemy mogli zająć się tym „na pełen etat”.
Wkrótce również (kwestia miesiąca) nastąpi przeprowadzka na inną domenę, zmienimy również szatę graficzną na bardziej profesjonalną, powstanie również permakulturowe forum.
W planach jest również zakup ziemi, by wybudować pierwsze w Polsce permakulturowe centrum demonstracyjne. Takie z wzniesionymi grządkami, leśnym ogrodem w pełni, energooszczędnym i zintegrowanym z otoczeniem domem, zwierzętami, kilkoma przykładami systemów agroleśniczych, lasem odroślowym, systemem akwaponicznym, polikulturową akwakulturą ryb… Oczywiście z uwzględnieniem również zasad projektowania Keyline. W skrócie z wszystkim o czym piszę na blogu:) Zadaniem centrum demonstracyjnego będzie… demonstrowanie:) co można osiągnąć stosując zasady permakultury. W centrum będą przeprowadzane kursy z tematyki permakultury, leśnych ogrodów, uprawy grzybów, ogrodnictwa ekologicznego…
Nie chce tworzyć kolejnej ekowioski, ponieważ nie odpowiadałby mi taki styl życia i zapewne większości czytelników nie chciałaby mieszkać w jakiejś nowoczesnej komunie.
To będzie dobry rok, a na pewno bardzo pracowity.
Życzę powodzenia i kibicuję, ale przemyśl to i zastanów się czy nie lepiej organizować instytutu o mniejszym zasięgu – regionalnym. U nas wszyscy mają (megalo)manię i od razu muszą być „Poland” – wystarczy popatrzeć jaka siła kryje się za zajętymi już adresami z permakulturą i Polską w jednym, w sieci, na fejsie, itp. Niewielka, żeby nie rzec żadna. Lepiej zrobić dobry instytut o zasięgu regionalnym niż ogólnopolską chałę. Poza tym, podobne plany miało i ma kilka innych ośrodków, a moje spojrzenie z zewnątrz pokazuje, że właśnie przez takie aspiracje do „ogólnopolskości” nie potrafią współpracować ze sobą i w rezultacie wszyscy na tym tracą. Jak to mówi jedna z zasad permakultury „use small solutions” 😉
Dopiero teraz zobaczyłem, że post na który odpowiadam ma prawie 5 lat 🙂
Szczerze mówiąc, ja teraz patrzę jeszcze szerzej niż „Polska”. Nie mniej Twoja uwaga jest słuszna – brak współpracy między ludźmi i tworzenie sztucznych podziałów powoduje, że postępy są marne.
Przyznam się, że sam się do tego przyczyniałem. Za kilka miesięcy powinny być już widoczne efekty mego zmienionego podejścia, bo jest dość jasne, że to co robiłem do tej pory nie działało.
„Myśl globalnie, działaj lokalnie” 🙂 Miałem na myśli tylko sam instytut, który jak praktyka pokazuje działa dobrze, gdy jest mocno osadzony w lokalnej społeczności. Co nie przeszkadza działać w dużo szerszej skali, np. mieć czy kursantów, czy wykładowców ze wszystkich zakątków globu. Czytałeś to? http://permaculturenews.org/2012/06/12/pri-networking-the-value-of-collaboration-and-the-development-of-more-pri-education-demonstration-projects/
Masz rację.
Linka teraz przeczytałem. Teraz pracuję na pewnym kursem online, który z Bożą pomocą przyniesie sporo pieniędzy m.in. PRI Australia. Mam wrażenie, że w tym wypadku będzie dużo łatwiej zdobyć wsparcie merytoryczne i finansowe Geoffa.